Saturday 4 December 2010

bajka o Pani Zimie, Królowych Śniegu i Szkotach w podkoszulkach

Przyszła nagle i niespodziewanie. Zaskoczyła kierowców, podróżnych, dzieci w szkołach, cyklistów i właścicieli drobnych biznesów. Przykryła miasto białą, puchatą kołdrą... Rozkazała zamknąć szkoły i lotniska. Wzbudziła jednocześnie powszechną panikę i sentymentalny zachwyt. Pozwoliła jednocześnie siebie wielbić i przeklinać, kochać i nienawidzić...
Biała, mroźna, nieprzejednana i piękna... Pani Zima.

To było w ubiegłą sobotę. Pruszył śnieg... Właściwie to sypał hojnie pożądnymi białymi płatami. Oświetnił ciemnoście niemal nieustannie trwającej tu nocy. Sparaliżował miasto totalnie nieprzygotowanych na to wszystko ludzi. I w takich oto okolicznościach dane mi było wracać do domu... Żadnej taksówki. Na ulicach tłumy lokalnych piękności w sandałkach na szpilce i dżentalmenów w samych koszulach. I dwie Królowe Śniegu w płaszczach i butach z cholewami... Nie wiem jak to się stało, ale jakoś jeden z wspomnianych wyżej dżentelmenów rozpoczął konwersację z Królowymi Śniegu, gdzieś na którymś z zasypanych białym puchem chodników. Podczas konwersacji tej padło obowiązkowe pytanie: "Skąd jesteście?", na co jedna z Królowych Śniegu odrzekła: "North Pole" (z bieguna północnego), co brzmi niemal jak North Poland (z północnej Polski) i uśmiechnęła się mróżąc zaśnieżone powieki...

Może to tylko gra słów, a może jest w tym coś głębszego. Czy my Polacy jesteśmy faktycznie tak na zimę przygotowani czy tylko nam się tak wydaje? Ogarniający cały Edynburg i resztę wysp ogólnoobowiązujący wszechparaliż wszystkiego z powodu paru centymetrów śniegu i temperatury dwie kreski poniżej zera, wzbudza w nas Polakach lekkie zdziwienie. Nie da się ukryć, że uśmiechamy się z lekkim politowaniem i mówimy: "Och, zmia ich zaskoczyła". Bo przecież jak spadł snieg to po prostu wyciągnęłam z szafy ciepły płaszcz, buty i rękawice i dalej przed siebie. W torbę spakowałam luźne spodnie i butelkę mineralnej i lecę na moje cotygodniowe zajęcia z tańca, bo czym okazuje się, że zajęcia odwołane, bo zamknęli szkołę z powodu śniegu. Przecież to jakiś żart!
I tak jeszcze mogłabym tu rozkminiać o tym, że oni tu nie znają opon zimowych, a mieszkańcy mojego osiedla nie widzą co to znaczy "odśnieżanie". Tak oto uformowała się magiczna ślizgawka prowadząca z mojego domu na przystanek, a auta stoją na ulicach pokryte białym puchem. Autobusy jeżdżą jeszcze bardziej niż zwykle po swojemu, a na mieście nie da się złapać taksówki. Szef narzeka, że niski utarg, bo ludzie siedzą w domach, nie chodzą do pracy i nie przychodzą do naszego raju limonkowego po pyszną zupę z marchweki, pomidora, soczewicy czy czegoś tam jeszcze. To znaczy mówiąc dokładnie, nie przychodzą tak liczne tłumy jakie miały w zwyczaju przychodzić zanim do Edynburga zawitała Pani Zima.
I tak dalej i tak dalej. Mówiąc krótko Pani Zima okrótna i zła a zarazem piękna rządzi nieprzejednanie i chyba na nic zdałyby się protesty przeciw tym rządom. Zresztą wiemy, że każda dyktatura w końcu upada, więc może zamiast marudzić na nieprzejezdne ulice i zamknięte lotniska lepiej złapać sanki, łyżwy czy narty i dać się porwać na białe szaleństo?!